WSZYSTKO MOŻNA WYPRACOWAĆ.
Opublikowano: 2020-06-02

WSZYSTKO MOŻNA WYPRACOWAĆ.

WSZYSTKO MOŻNA SOBIE WYPRACOWAĆ BEZ ZASTOSOWANIA JAKIEJKOLWIEK PRZEMOCY.

To tylko część “zaleceń” często doradzana przez “fachowców” i “doradców” 

  • “Pokaż mu kto rządzi”
  • “Strzel w łeb” 
  • “Skop”
  • “Przywal do gleby” 
  • “Nie dawaj żreć i wody za karę “
  • “Wytargaj za uszy i pysk” 
  • “Nie dawaj mu chodzić po mieszkaniu, trzymaj tylko w klatce” 
  • “Rzuć się na psa i go pogryź” 
  • “Prowadzaj tylko na kolczatce” 
  • “Prowadzaj na zacisku” 
  • “Załóż obrożę prądową i jak tylko coś nie tak strzelaj prądem” 
  • “Lej smyczą ile wlezie” 
  • “Wrzuć go na psychotropy” 

    Ja jak o tym się dowiaduję, jakie porady dają inni innym, jak uważając się za “specjalistów”, to aż mną telepie, ile bezmyślnych ludzi, bez jakiejkolwiek wiedzy, głupich i okrutnych pastwicieli jest wokół tych biednych psów.  Tyle ludzi przypisuje sobie w taki łatwy sposób różne określenia, uważają się za znawców, a tak naprawdę jakakolwiek ich wiedza, znajomość w danym temacie jest zerowa, wręcz poniżej zera. Nikt kto jest empatyczny, posiada dużą wiedzę na temat psiej psychiki, wie, że psy mają swoje emocje i przede wszystkim ma duży szacunek do zwierząt nie pozwoli na złe traktowanie ich, na pastwienie się nad nimi, nie pozwoli robić z nich wariatów.

    Często widzimy tą jawną krzywdę, kiedy pies jest sponiewierany, bity, zastraszany, ale robienie z psów psich wariatów, wpuszczanie ich w sytuacje, których nie chcą, wymyślanie im beznadziejnych zabaw, wpuszczanie ich w niesamowite kłopoty, nakręcanie ich, wykorzystywanie ich częstych chorób, na przykład nerwicy natręctw i rzucanie na przykład piłki psu, który jest na tą piłkę bardzo zafiksowany i uzależniony od niej, jest tak samo okrutnym pastwieniem się nad psem☝️.

    W tych czasach mnóstwo ludzi nie może sobie poradzić samym ze sobą, a od psów wymaga się, aby były spokojne, wychowane, nieagresywne, żeby najchętniej były domowymi posągami, które nie chcą nic od nikogo, za to kiedy właściciel ma ochotę, to wtedy taki pies ma go “zabawiać”. Niby idzie się ze wszystkim do przodu, ale odnośnie zrozumienia psiej psychiki, dla wielu wszystko stoi w miejscu.

    Wielu ludziom się nie chce rozumieć, zrozumieć, szukać powodów, robić analiz, szukać mądrej pomocy, pracować, być wytrwałym w zmienionych postanowieniach, zastanowić się nad sobą, dokonać w sobie zmian, bo to jest często dużym kluczem do pomocy swojemu psu, zmiany jego niepożądanych zachowań, za to najlepiej chcieliby wszystko beznadziejnie “spłycić” na przykład tekstem typu: “A nie ma szybkiego sposobu na to, aby zdominować mojego psa i pokazać, kto rządzi i żeby się mnie słuchał?”

    Bardzo wielu właścicieli ma dużo mądrości i empatii w sobie i nawet jak się przez chwilę zagubią, szybko opuszczają ludzi, którzy uważając się za “znawców ” zalecają brzydkie traktowanie tych psów, traktowanie przedmiotowe, pastwienie się, używanie wszelkich przedmiotów wywołujących ból i strach, czyli kolczatek, obroży prądowych i łańcuszków zaciskowych, ale jest też dużo ludzi, którym to niestety pasuje i czują się fantastycznie, kiedy trafia swój na swego, czyli oprawa do oprawcy i wtedy to zaczyna się pastwienie nad biednym psem.

    Niestety z przykrością muszę stwierdzić, ale dużo osób ukrywając się pod zakłamanym “płaszczykiem miłości”, polegającym tylko na wypowiadaniu “słodkich” słówek uwielbia pastwić się nad swoimi psami. No i kiedy na przykład takie osoby trafiają do mnie i wszystko wychodzi na jaw, rozstajemy się i to najczęściej w złych relacjach. Choćby nie wiem co się działo, nigdy nie pozwolę na pastwienie się nad psem. Żaden, ale to żaden przypadek, chociażby był najcięższy, nigdy nie “wymaga” przemocy, stosowania obroży prądowej, kolczatki, łańcuszka zaciskowego i innych paskudnych badziejstw. Nie wolno pastwić się nad psem, który jest zagubiony i potrzebuje pomocy, fachowej pomocy.

    A często się przecież słyszy: “No ja musiałem szarpać psa, bo inaczej się nie udało, no ja musiałam założyć kolczatkę, bo to była ostatnia deska ratunku”. Dla kogo ta “ostatnia deska ratunku”? – – ja się pytam, bo na pewno nie dla psa.Takim beznadziejnym zachowaniem i tak w beznadziejny sposób traktowaniem tych psów nie robi się nic dobrego, nie jest lepiej, a jak nawet ktoś na jakiś czas stłumi / zastraszy psa, to ten pies zaczyna popadać w inne problemy i dzieje się coraz gorzej z jego zdrowiem psychicznym i fizycznym.

    Jeżeli posiada się adekwatną wiedzę, jeżeli się zna na psiej psychice i jest się człowiekiem empatycznym, pomaga się w profesjonalny sposób psu poradzić sobie ze swoimi problemami. I wszystko od początku w sposób humanitarny, bez zastosowania jakiejkolwiek przemocy.

    I o tym wszystkim, gdyby umial mówić, powiedziałby mój adoptowany przeze mnie parę lat temu Karmel Zaadoptowałam mówiąc takim “podwórkowym” językiem niedobrego, niekontaktowego, agresywnego, demolującego wszystko co spotka na swojej drodze psa. Nie szło z nim żyć na początku. Szukał tylko i wypatrywał okazji na kogo by się rzucić, co zdemolować, nie tolerował obroży, jak chciałam mu założyć na początku, od razu przechodził do gryzienia, jeszcze tyle “szczęścia” było w tym, że dopadł moje rzeczy i je rozdzierał. Nad wszystkim na spokojnie i stopniowo pracowaliśmy, a początki były bardzo ciężkie i trudne. Najpierw się poznawaliśmy i uczyliśmy ze sobą funkcjonować, znaczy ja się musiałam przede wszystkim nauczyć jeszcze lepszego refleksu przy Karmelu. Teraz to już całkiem inny pies po latach po przeprowadzonym procesie resocjalizacji i będący pod mądrą kontrolą, bo takiego psa należy mądrze i umiejętnie prowadzić przez życie. I nigdy nie wolno sobie odpuszczać wielu rzeczy i nauka życia jest kontynuowana.

    Karmel to teraz mądry, bardzo myślący, super dogadujący się z człowiekiem, bardzo dobrze żyjący w grupie innych pies i uczący inne psy. Co zostało z przeszłości, to szał na widok igły w lecznicy, czy zrobienia czegoś przy nim. Wtedy musimy mieć wszelkie zabezpieczenia bo bez tego byłoby bardzo źle. A najbardziej co lubi ten rudy “cwaniak”, to być przy swojej ludzkiej rodzince, zająć przy tym mnóstwo miejsca i przytulony tak może leżeć i leżeć. Karmek to pitbull, który zaznał na pewno bardzo dużo złego w życiu. Od momentu, kiedy go zaadoptowałam, człowiek kojarzy mu się tylko i wyłącznie jako ludzki przyjaciel.Ale dużo czasu było potrzebne, zanim po swoich wcześniejszych przejściach to zrozumiał. Kiedy ja już go bardzo pokochałam, on dalej przez długi czas “uśmiechał” się do mnie pokazując mi swoje okazałe kły.