U WETERYNARZA.
Opublikowano: 2021-06-15

U WETERYNARZA.

Ostanio z częścią psiej ekipy LikeDog byliśmy u naszego Pana Doktora na kontroli. W poczekalni jeszcze czekały inne zwierzęta, więc żeby nie robić niepotrzebnego zamieszania, czy pobudzenia, poszliśmy wszyscy całkiem z boku spokojnie sobie poczekać na to, jak zostaniemy zawołani.

Wiadomym jest że dla wielu psiaków przebywanie w takich miejscach, to często strach, duże pobudzenie, stres i naprawdę na wszystko trzeba bardzo uważać, a niestety zawsze znajdą się osoby, które nie wiem, czy są nieświadome, czy świadome, a niepoważne , które widząc, że człowiek zabiera swoje psiaki jak najdalej, biorą swojego psa, do tego jeszcze na wyciąganej smyczy i takiego szczekającego i prowokującego puszczają w naszym kierunku . Psia ekipa jest spokojna, ale ile można coś znosić w miejscu, w którym nie wiedzą co może być, gdzie tyle się dzieje i w końcu zaczynają się denerwować, a szczególnie Ridzia, która jak wiadomo jest psem po przejściach, adoptowanym przeze mnie, po atakach na innych ludzi i zwierzęta…

Obok rzucającego się psa podjeżdża samochód i osoba wprost wyskakuje z wyciągniętymi rękami wprost na nas, bo ona zawsze chciała dotknąć psa bez sierści. Blokujemy tą osobę słownie, aby nie schylała się już więcej nad naszymi psiakami i że ma nikogo nie dotykać.

Rida, która nie znosi takich sytuacji, do tego po swoich przejściach bardzo źle się czuje wśród tłumu, gdziekolwiek tam, gdzie się dużo dzieje, zaczyna już mi się buzować, do tego widać po jej zachowaniu i wyglądzie, że kortyzol gwałtownie jej wystrzelił i tracę z nią kontakt. Muszę ją solidnie trzymać, bo od początku ma nieziemskie zdolności wychodzenia ze wszystkiego w czym jest. Do tego jest jeszcze w kołnierzu i z szwami.

Moje trzymanie jej, aby nie udało jej się doskoczyć do tego prowokującego psa z właścicielem, który być może był głuchy, albo niewidomy , albo po prostu ograniczony i głupi, bo widać było, że go to wszystko „jara”, zaczęło przypominać jej zapewne dawne życie i myślę, że w taki sposób była szczuta na innych. Że jeden, czy jedna ją trzymali, ktoś szczuł i prowokował, a potem puszczali .

Pies z ograniczonym właścicielem w końcu odchodzi, wszyscy zaczynają się uspokajać, bo już nawet Buszka, która jedyna szalenie się cieszy, jak przyjeżdża do lecznicy, gdzie tylko sobie leżała i obserwowała, już się zaczęła denerwować i nagle jak z procy z budynku wyskakuje następny pies i leci na wszystkich na również wyciąganej mojej „ulubionej”  Flexi, która jest wyciągnięta na maksa, a właściciela nie widać, bo pewnie postanowił coś jeszcze załatwić, a psu dać „luz” .

Znów nerwy, niepokój i poruszenie.

Potem doktor nas woła i „efekt” mamy taki, że Rida jest strasznie zdenerwowana i trzeba bardzo na nią uważać podczas ściągania szwów, bo słaby jest z nią kontakt przez te wszystkie niepotrzebne „akcje”. Buszka na szczęście zadowolona, Zanra pobudzona znacznie, a Mafija, jak to Mafija nie musi mieć wcześniejszej sytuacji, aby w sytuacjach, w których nie chce być, a musi zmienić się w dzikiego szakala. Nie na darmo ją nazwaliśmy, jak przyjechała piranią.

Najważniejsze, że wszystko ok. Jak zawsze wszyscy są profesjonalnie obsłużeni, a było by całkiem fajnie, gdyby jeszcze większość ludzi zaczęła zdawać sobie sprawę z wielu sytuacji i aby niepotrzebnie nie doprowadzali do nieprzyjemnych sytuacji swoją bezmyślnością narażając inne psiaki, swojego psa i ludzi, aby nie wyciągali rąk do obcych psów, a kiedy im wpadnie taki pomysł do głowy to niech sobie pomyślą, czy by tak chcieli, aby każdy wyskakiwał do nich z łapskami do oklepywania ich, że jeżeli widzą, że ktoś już wszystko robi, aby zabrać swojego psiaka z nieprzyjemnej sytuacji i że robi wszystko, aby go utrzymać, nie leźli jeszcze bardziej na tą osobę z psem.

My swoje psiaki bardzo szanujemy, wspieramy, mądrze kontrolujemy, szczególnie te po przejściach adoptowane, dajemy być im sobą, gdzie mają one prawo do wyrażania wszystkich swoich emocji, tylko szkoda, że tak często musimy się mierzyć z bezmyślnością i głupotą innych…