Kiedyś psia menda, jak to ktoś „ładnie” go określił.
Adoptując psa, nigdy nie wiemy czego możemy się po nim spodziewać. I ja też nigdy nie wierzę w żadne poprzedzające historyjki, bo już życie mi pokazało, że ludzie nie mówią prawdy, mają tendencję do przekoloryzowania i często nie znają się kompletnie na psiej psychice. Najwiecej pies pokaże, kiedy już stopniowo zaklimatyzuje się w swoim nowym miejscu zamieszkania. Karmel już nacudował dużo w swoim życiu. Wiedziałam już od początku, że zaadoptowałam niezłego psiego łobuza. Nie trzeba było czekać jak się otworzy, bo od początku zaczął pokazywać, co w nim siedzi. Był niedobry i dla ludzi i dla innych psiaków. Wszyscy dzielnie znosili jego kretyńskie zachowanie. Największą cierpliwość miała Buszka, która ładnie uczyła rudego natręta i pokazywała, że to co robi, nie jest fajne… Wszytko musieliśmy odpracowywać. Najpierw Karmel pokazywał co w nim siedzi, potem kiedy już było można dotrzeć do jego głowy i cokolwiek do niego docierało, uczyłam go prawidłowej reakcji na poszczególne zachowania.